Geoblog.pl    KingaM    Podróże    Tajlandia z łobuzami, czy to można nazwać urlopem??:))    Dzień przesilenia
Zwiń mapę
2017
06
kwi

Dzień przesilenia

 
Tajlandia
Tajlandia, Ao Nang
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10260 km
 
Ten post piszeku przestrodze, nie wszystkie dni beda kolorowe. Czwartek, dzien przelotu z Chiang Mai do Krabi, na nasz plazowy wypoczynek. Juz rano czulam, ze nie bedzie lekko. Olek obudzil sie z nastawieniem doprowadzic starych do granic wytrzymalosci. Caly dzien pod haslem kupy w kazdym wydaniu, wielka kupa, mala kupa, kupa na glowie, okupane, skupane, jedzenie ohyda i osikane, nie ma co jesc, nie bede chodzil, chce do wozka, bez sensu, nie mam sily, boli noga, reka, glowa, dupka srupka. Tymek od rana marudny, nie bedzie siedzial w wozku, nie bedzie siedzial w nosidelku, nie za reke, akceptowalna jedynie wersja SAM, przy czym sam oznacza zawsze w innym kierunki niz chcemy my. Juz wiedzialam, ze to bedzie dluuuugi dzien. Lot mamy o godzinie 17:40, pokoj trzeba zwolnic do 12, zwolnilismy, bagaze zostaly w przechowalni w hotelu, a my mimo wszystko, ruszylismy na dalsze zwiedzanie Chiang Mai, nie bylo tam innej opcji, brak parku, placu zabaw czy czegokolwiek, gdzie mozna byloby odpuscic i dac im troche wolnosci. Mordega zatem trwala, do tego trzeba bylo cos zjesc przed wylotem, wiec o 15 siedlismy w kanjpce, dla Olka oczywiscie wszystko dalej okupane, akceptowalnych frytek nie bylo, zdecydowal sie zamowic wykwintny gotowany ryz. Sam ryz, bez niczego, a niech ma, przynajmniej bedzie tanio. Tymek dostal standardowo ryz z warzywami i kurczakiem, to danie ktore zawsze akceptuje i zjada, co bylo jakims pocieszeniem, ale w miedzy czasie wylal wode, wysypal wszystkie wykalaczki, wybabral dwa stoly, ja na szybko wrzucilam kurczaka, Hubert nawet jesc nie chcial, tak mial dosc, a to do niego niepodobne;) Pozniej biegiem do hotelu, w hotelu dzieciaki roznosily recepcje starajac sie wywrocic wszystkie posagi ozdobne jakie tam staly, ja probowalam opanowac sytuacje goniac Tymka i zmieniajac mu pieluche, Hubert pakowal bagaze do taksowki. Siedzimy, uffff, jedziemy na lotnisku, przemknela mysl, ze juz po polowie dnia, dam rade do konca, dam rade! Na lotnisku czekamy z bagazami na odprawe, niewiele z Hubertem mowimy, dzieciaki za to dalej w swojej "wysmienitej formie". No i nagle, rzucam okiem na nasze bagaze i cos mi nie gra, jakby cos za malo... No za malo!!! Brakuje torby Tymka!!! Pielchy, nosidlo, deska, wszystko! Twoja wina, nie twoja, ty nie spakowales, ty nie wzielas, ja pilnowalam dzieci, mialas wziac z torebka mowilem ci, aaaa!!! cala kolejka patrzy na nas jak na idiotow, oczywiscie nic nie rozumieja, bo kto w Chiang Mai mowi po polsku;) 5 min awantury, a potem szybkie dzialanie, tel do hotelu, pani potwierdza ze stoickim spokojem, ze tak, zostala w holu jedna torba, no to ja ze nie zdaze wrocic, bo odlot za godzine, i zeby nadala do nas tuk tuka, ze bede czekac przed wejsciem do hali odlotow. Pani, ze ok. Zwykle nie ma problemu z wyjsciem z lotniska po nadaniu bagazu, ale akurat na tym lotnisku bramka byla juz przy wejsciu, wiec szukalismy opcji jak sie wydostac, wydostalam sie ja, Hub zostal z chlopakami na zewnatrz. Tuk tuk jak to tuk tuk i jak to Taj, na pelnym spokoju przyjechal po 20 minutach, przejelismy torbe, i biegiem do naszej bramki, zamykaja ja o 17:25, a my wpadlismy upoceni o 17:25:) Idealnie, akurat na zamkniecie...ok, oddech uspokojony, torba jest, mamy wszystko, dzieci sa, spoko. W samolocie okazalo sie, ze w zwiazku z czynionymi oszczednosciami nie wybralismy platnego wyboru miejsc i nas rozsadzili po samolocie. Ja zasiadlam z Tymkiem, na kolanach oczywiscie, bo nie ma swojego miejsca. Nie przy oknie, nie przy korytarzu, w samym srodku. Na prawo Amerykanka, na lewo Francuzka, no i sobie popatrzylam na panie i pomyslalam, ze dobrze to one nie trafily. No i nie trafily, Tymek 2 h ryczal (wspominalam, ze mial dzien marudy i na odwyrtke??), wyrywal sie, kopal, krzyczal, zabieral pani ciastka, stukal, pukal, MA SA KRA. Hubert uwolnil mnie na troche, pobiegal z nim po korytarzu, ale i tak czekalismy az dolecimy, tylko to moglo nas uratowac! Dolecielismy. Uffffff. Wychodzimy z lotniska, a tu pani nas zaczepia, ze do Ao Nang transport tylko 300 batow za nasza rodzine. Ucieszylismy sie, ponewaz hotelowy transport chciał od nas 1200 batow. Z tej radosci nie zapytalismy o rodzaj transportu tylko zaplacilismy i dostalismy bilet. Przed dworcem czekal na nas transport. Istny autobus PKS z lat 80:))) Generalnie nie mam nic przeciwko lokalnym srodkom transportu, uwazam ze pozwalaja poznac kraj, trzeba z nich korzystac, ale akurat dzis??? o 20 po tym calym okropnym dniu?? Kierowca ni w zab po angielsku, jakas pani wydukala, ze do naszego hotelu max 40 min, ok, jeszcze tylko 40, jakos pojdzie... W autobusie ratowala nas jakas para, nie wiem skad, ale robili do Tymka miny, zaczepiali, i jakos szlo. Oczywiscie nie bylo to 40 minut tylko 80, ale kto by sie tam czepial takich szczegolow. DOTARSLIMY. Czesto tego dnia wspominalam moja siostre Joasie, ktora polecala wykupienie gotowej wycieczki, ze nas zawioza, nakarmia, ze jedno miejsce, ze z dwojka malych dzieci to sie nameczymy, a ja ze nie nie nie, ze sami, ze lepiej. No to mialam lepiej;)
Hotel i caly resort przepiekne (Thai Village Resort Krabi), nawet po ciemku. Piwko na balkonie pozwolilo zamknac ten dzien z nadzieja na lepsze jutro;) Uznaje, ze byl to dzien przesilenia, nie powtorzy sie na pewno;) NIE MOZE;) pozdrawiamy!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (7)
DODAJ KOMENTARZ
zula
zula - 2017-04-07 18:49
Napisałaś tak , że gdy czytałam to aż,,duszno,,mi było- tyle emocji!
Opis dnia fantastyczny !
Jutro musi być dobrze - dzieci kryzys miały więc teraz przyjemności i radości :-)
 
TP
TP - 2017-04-07 20:58
:))))))
 
joasia
joasia - 2017-04-07 22:53
To ja Joasia ta od dobrych porad ;) super relacja i tak zazdroscimy
 
Ania
Ania - 2017-04-08 11:29
Jak zawsze daliście radę, wysyłam duuużo energii, opis jak zwykle super, czekam na kolejne:)))
 
KiniaaaaPGN
KiniaaaaPGN - 2017-04-08 20:18
Wyprawa mimo "atrakcji" zapewnionych przez dzieci - rewelacja!! Zazdroszczę, jak bede sie wybierać to sie zgłoszę po porady ;) uważajcie na siebie i bawcie sie dobrze!!! Buziiii
 
zielonagora
zielonagora - 2017-04-11 21:25
Hehe... z dziećmi zawsze przygoda...Skąd my to znamy:) Pozdrowienia i powodzenia
 
zielonagora
zielonagora - 2017-04-11 21:26
Dobry opis, bardzo obrazowy...:)
 
 
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 13 wpisów13 35 komentarzy35 122 zdjęcia122 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
13.10.2018 - 29.10.2018