Nie jestem blogerka:) Nawet nie potrafie wlaczyc polskich znakow na klawiaturce, ktora zakupilam z okazji planowanej podrozy, wybaczcie. Pisze, poniewaz wielu bliskich jest ciekawych co u nas, a koszty polaczen telefonicznych sa koszmarne, a tez pomyslalam, ze jesli ktos zastanawia sie czy podroz z dwojka malych dzieci to Tajlandii jest dobrym pomyslem, to moze ten geoblog pomoze im podjac decyzje:) Na razie nie odpowiem Wam na to pytanie, poniewaz to dopiero drugi dzien! haha, ostatecznie wypowiem sié na koniec podrozy:) Nie przyjechalismy do Tajlandii dla dzieci, one pewnie bylyby rownie zadowolone z wakacji w Swinoujsciu, moze nawet bardziej;) przyjecalismy dla siebie, poniewa zawsze kochalismy podroze i jednym z postanowien "przeddzieciowych" bylo nie rezygnowac z pasji i marzen a podjac probe polaczenia ich z potomstwem. Oto ta proba, no coz, zaczynamy.
Podroz: Szczecin - Warszawa autem, 6h, auto zostawione na parkingu nieopodal lotniska, eurostyle parking, koszt za 2 tygodnie 135 z, transfer z parkingu na lotnisku, tu bez problemow, jestesmy 3h przed odlotem. O 18:05 lot z Warszawy do Doha liniami Qatar Airways, linie super, jedzonko ok, polecam zarezerwowac miejsca dla rodzicow z malymi dziecmi, jest gdzie wyciagnac nogi!!!:) wszystko byloby ok, gdyby nie to, ze nasz Aleksander (4,5 roku) strul sie czyms na lotnisku, i cala droge do Doha wymiotowal... Szczesliwcy ci, co siedzieli obok nas, mysle ze wygrali los na loterii;))) Olek w zasadzie jak shaftowal to czul sie dobrze, do kolejnego hafta;) Tymek (1,5 roku) czul sie wspaniale, bieganie po samolocie bylo ekstra atrakcja, przygruchal sobie kolezanke z rzedu obok i z mala drzemka droga minela. Przesiadka w Doha 1,5 h o polnocy, stamrad 6,5 h lotu do Bangkoku, i turewelacja - Tymon dostal kolyske, wiec spal jak mlody bog, Olo czul sie juz dobrze, wylozyl sie na trzech siedzeniach (w tym jedno jego, glowa u mnie, nogi i Huberta;)) i tez spal do rana. My z Hubertem nie spalismy, ale to bylo nieistotne, istotne z maluchy spaly, a my moglismy posiedziedziec w wylreconej pozycji;))) Ale posiedziec! A nie biegac po samolocie strugajac wariatal;) Przylecielismy do celu o 13 czasu lokalnego, tax do centrum 45 min i koszt 500 thb, w tax wszyscy spali:) Noleg mamy w hostelu Lamphi House, polecony przez kolege, dzieki Tomku, jest na prawde wspanialy! W idealnej lokalizacji, koszt rozsadny, pokoje z lazienka i klima i wifi, na dole mala restauracyjka. Nic wiecej nie trzeba:) Kapiel, rozpakowalismy sie i poszlismy na rekonsesans okolicy. Za moment wrzuce kilka fotek.