Pobudka o 5 rano w Doha, o 6 transfer na lotnisko, o 8 wylot do Polski, o 13 byliśmy w kraju, na parking, do auta, i o 20 cieszyliśmy się przepyszną świąteczną kolacją u rodziców:)) W samolocie nawet udało mi się zobaczyć film Lion - polecam!!! upłakałam się niemożliwie;) A w drodze do Doha widziałam Menchester by te sea, też warto!:) Czyli jak widzicie loty z dziećmi nie były takie tragiczne, skoro udało się wciągnąć jakąś nowość;)